Pierwsze miejsce na liście rzeczy, których Lena nie lubi robić zajmuje z pewnością pływanie w Rzece Śmierci.
Chociaż zaraz po znalezieniu się w niej i poczuciu zapachu jaki wydaje dostała ode mnie ksywkę Rzeka Śmierdzi. Wydarzyło to się chwilę po tym jak wbiłam w siebie sztylet, który zaczarował ten psychopata o wyglądzie emo. No, co? Mama zabroniła mi jedynie brać cukierki od nieznajomych...
Nie zdążyłam jednak pożałować porządnie mojej decyzji, kiedy prąd porwał mnie ze sobą, a woda wypełniła mi usta. Smakowała tak jak pachniała. Gdy ja plułam i krztusiłam się kolejny przypływ, tym razem, zakrył mnie w całości. Uderzyłam stopami o dno. Następne szarpnięcie rzuciło mnie o jakąś przybrzeżną skałę, w każdym razie tak myślę . Nie wiem nie jestem pewna. Miałam ważniejsze sprawy na głowie niż rozmyślanie o tym, gdzie stoi kamyk o którym palnęłam. Skuliłam się kiedy ponownie przygrzmociłam w coś znowu tym razem brzuchem, aż zabrakło mi tchu. Pozbyłam się kolejnych cennych zapasów tlenu. Oszołomiona zaczęłam walczyć z prądem rzeki, wymachując szaleńczo kończynami. Dopiero wtedy w mojej głowie zaświtała zbawienna myśl wcześniej przysłonięta paniką i strachem przed utonięciem: „Hej, jestem córką Posejdona!”
Uspokoiłam się rozluźniłam napięte mięśnie. Pod ciężarem nasiąkniętych ubrań powoli opadałam na dno. Skupiłam się na mojej mocy. Zazwyczaj używałam i rozkazywałam skrzepniętej formie wody. To było dla mnie łatwiejsze i przyjemniejsze. Ale stan ciekły chyba też mnie posłucha...W koniuszkach palców poczułam znajome ciepło i mrowienie. Woda wypchnęła mnie gwałtownie na brzeg.
Jeszcze przez chwilę leżałam na plecach próbując ustalić czy to ja wiruję czy też świat wokół mnie się tak nie miłosiernie kręci. Czy może oba te scenariusze naraz.
Po kilku sekundach odpoczynku wszystko było już w normie. Tylko skoro wszystko było ze mną w porządku to dlaczego widziałam dwie Thalie?
Thalia chwyciła mnie za rękę, a następnie postawiła w pionie.
- Jak na córkę Posejdona kiepsko pływasz – stwierdziła.
- Do pływania potrzebna jest woda. A to z pewnością nią nie jest – skorygowałam wyciągając z włosów resztki glonów.
Uśmiechnęła się lekko, ale po chwili spoważniała.
- Nie powinno cię tu ze mną być. To niebezpieczne.
Prychnęłam.
- Ty też. Kolejna co mnie uważa za dziecko? Tak jak nasz ukochany pan przewodnik...A swoja drogą, gdzie on właściwie jest?
Thalia rozejrzała się jakby idiota od początku tu był tylko po prostu schował się za jednym z czarnych głazów.
- Dobre pytanie. Szczerze mówiąc: nie wiem.
- Może się utopił? - podsunęłam.
Zanim Thalia zdążyła cokolwiek powiedzieć odezwał się głos za moimi plecami.
- Wyczułem w twoim tonie dużo nadziei, foczko. Dzięki.
Odwróciłam się. Za mną stał ten rąbnięty syn Hadesa i to zdecydowanie za blisko.
A może jednak za daleko? podpowiedział mi cichy głosik w mojej głowie.
- Nie nazywaj mnie foczką. Ani dzieckiem, trupia czacho.
- A ty mnie trupią czachą, foczko.
Szykowałam się do jakieś jadowitej i ciętej riposty, ale Thalia była szybsza.
- Przestaniecie w końcu? Przyszłam tu w konkretnym celu...
- Myślę jednak, że trupia czacha powinna wyjaśnić nam parę kwestii – powiedziałam uśmiechając się słodko do idioty.
- Jakich niby, foczko?
- Właśnie, Lena. Jakich? - dodała Thalia.
- Czemu niby nie znalazłeś się w wodzie? Czyżbyśmy tylko my były w trakcie tej śmierci klinicznej? - zmierzyłam go najbardziej oskarżycielskim spojrzeniem na jakie mnie było stać.
Wzruszył ramionami.
- Owszem, foczko. Przeniosłem cię cieniem.
Córka Zeusa wyraźnie się odprężyła. Najwyraźniej usłyszała jakieś potwierdzenie tego, ze możemy mu ufać. Ja natomiast dostałam szału.
- Jak mogłeś! Ja mogłam się pociachać nożem, kiedy ty podróżowałeś sobie...cieniem? Co to jest cień? - zwróciłam się do Thalii, ale odpowiedział mi ten żałosny idiota o tych wyjątkowo nie żałosnych oczach barwy czekolady...Chwila, czy ja to serio pomyślałam?
- Sposób przemieszczania się dla dzieci podziemia. Takich jak ja. Na twoje następne pytanie odpowiem z wyprzedzeniem jeśli pozwolisz, tak ja mogłem się nim przenieść, ponieważ moje wizyty są tu tak częste, że w moim ojcu nie wzbudzi to podejrzeń. Natomiast śmierć kliniczna, cóż, moja dusza byłaby dla niego o wiele bardziej wyczuwalna.
Ziewnęłam przeciągle.
- Skończyłeś już?
- Thalia, co właściwie chcesz zrobić? - spytał Ni..esamowity kretyn.
Dziewczyna przez chwilę milczała najwyraźniej zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Muszę się dowiedzieć, w którym zaświatów przebywa Lu..- urwała gwałtownie – ktoś.
- To wszystko? - chłopak uniósł powątpiewająco brwi.
- Na początek – Thalia uśmiechnęła się posępnie – Zanim jednak pójdziemy – dodała, bo Nico wyraźnie szykował się już do drogi – Chciałabym wyjaśnić pewną sprawę. Mam do was prośbę.
Spojrzeliśmy na nią.
- Wyjaśnicie między sobą to i owo i zakończycie ten wyścig wyzwisk – powiedziała to taki głosem jakby to nie była prośba tylko groźba – Jasne?
I nie czekając na odpowiedź odwróciła się i ruszyła przed siebie. Staliśmy przez chwilę w milczeniu rzucając w swoją stronę nienawistne spojrzenia.
- Może zaczniemy od nowa, foczko? - zaproponował w końcu niechętnie – Nawet nie wiem jak masz na imię – zauważył zaskoczony.
Przewróciłam oczami.
- Jak ci je powiem to przestaniesz z tą foczką?
Uśmiechnął się słabo.
- Obiecuję na Styks.
- A więc od początku? - upewniłam się. Kiwnął głową.
- Jestem Nico. Nico di Angelo – przedstawił się, a potem zawahał się i pocałował moją rękę tym starym i obciachowym, ale dość uroczym gestem.
Moja mina musiała wyrażać wszystko, bo roześmiał się krótko, tak ponuro i mrocznie.
- Jestem z lat czterdziestych ubiegłego wieku, miałem wszelkie prawo to zrobić.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale zdenerwował mnie tą odzywką. Wymierzyłam mu porządnego policzka. Nico musiał być o wiele silniejszy niż na to wyglądał, bo nawet się nie zachwiał.
- Jestem z dwudziestego pierwszego wieku, koleś, miałam wszelkie prawo to zrobić.
Wyglądał na rozbawionego.
- Nazywasz się...?
- Lena. Lena Jackson.
To tak. Jak widzicie na blogu jest spory bajzel, ale zamierzam to uporządkować więc spokojnie :) Spadam oglądać Harry'ego Pottera (Ach....kocham!!!) liczę na wasze komentarze ;)
Piękny prezent na imieniny, rozdziału wspaniały. M ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, ale jeśli tak to nieźle trafiłam ;)
UsuńWszystkiego najlepszego, cieszę się, że "prezent" udany.
Odpowiadając na twoje pytanie spod jednego z rozdziałów Percy i Lena w tej serii nie będą mieli takiej szczerej rozmowy. Może w kolejnej...W każdym razie dziękuję za podrzucenie pomysłu . Twoje komentarze dodają mi dużo motywacji, chociaż często dają w kość.
Po pierwsze- akapity, już dawno miałaś coś z tym zrobić. Po drugie- fajne kolory bloga, ale brzydki obrazek, poprzedni wygląd ładniejszy. Szkoda, że narazie się wykorzystasz mojego pomysłu, przynajmniej sie starałam, zawsze warto próbować. Oj tak..... Rzeczywiscie dają w kość, a przy okazjii zaraz ja Ci kości pałamię...... Żarcik;) Kocham, kocham Ciebie i ten rozdział, był zajebisty i oczywişcoe jest. Nic nie poprawia mi humoru jak twój blog, gdyby go nie było to bym sie załamała. Dziękuję;) Cudowny, fantastyczny, wspaniały wątek z Foczką ( genialne przezwisko) i Nico, moją Trupią Czachą. M =D, dzięki za życzenia. Pozdrawiam i życzę weny.
UsuńDziekuje za prezent imienowy (wczoraj byly imieniny Kingi) 😊:-).
OdpowiedzUsuńRozdzial fajny. Nie moge sie rozpisywac, poniewaz jestem na plazy:).
Ana2003
Kurczę kolejny prezent zrobiłam!
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji imienin (choć trochę spóźnione) :)
To miłego plażowania :)
Aria
No nieee, usunęło mi taki dłuuuuugaaaaśny komentarz >.<.
OdpowiedzUsuńEgh. Czyli od początku...
Witaj Ario!! Cholera, ale mnie tu długo nie było...Ale mam na to usprawiedliwienie! To przez to, że mam zawirusowanego laptopa i nie mogę go używać od jakiegoś miesiąca ;(.
Ale dosyć tych wymówek. Czas przejść do sedna sprawy.
Tutaj postaram się przedstawić ci moje reakcje na poszczególne części tego rozdziału. A więc...:
Lena, plis, użyj mózgu. Jesteś córką Posejdona, nie możesz utonąć!!...Tak, Thalia weszła do świata Simsów, kupiła kupon na klonowanie i się rozdwoiła...mhm, mhm...O, pojawił się pan przewodnik... ,,Ale dlaczego stoi tak daleko?" myśli Lena...Hehe, foczka. Jak uroczo <3...Hehe, trupia czacha...cóż, to nie jest już tak urocze...Owszem, naprawdę tak pomyślałaś. A ja cieszę się z tego powodu jak debilka...No kurde, to syn Hadesa, ma prawo nie umierać...O nieee, na Styks?! Czyli koniec z foczkowaniem?... :( ...Oww, jak słodko!!...Tak Lena, miałaś wszelkie prawo to zrobić :D
Drugie Pierwsze Wrażenie zaliczone pozytywnie!! :D
Rozdział super hiper mega czadowy ^-^. Czuję, że coś się szykuje między Leną a Trupią Czachą... :D. Będzie ciekawie ^-^
Czekam na nexta!! :D
Xoxo ;*
Annabell di Angelo :*
Usprawiedliwienie przyjęte :D
UsuńHmmmmm....dłuuuugie te przemyślenia. I świetne :) Dzięki, fajnie jest wiedzieć, że ktoś ma refleksje nad tym co wysmaruje...
Oj, będzie ciekawie. Buhahahaha...no, w każdym razie mam nadzieje
Dziękuje za bardzo długi ( nie, no, serio podziw za to, że chciało ci się tyle pisać) i piękny komentarz.
Pozdrawiam Aria
Zajebisty komentarz, M ;) Uwaga: nieczęsto rzucam pochwałami.
Usuń