piątek, 25 marca 2016

Rozdział XIV Witamy w campingu zła! - Perspektywa Leny

- Percy!!! - z wrzaskiem, zaplątana w pościel wylądowałam boleśnie na chłodnej glebie. Podobno wszystko jest dla ludzi. Do kretyna, który to wymyślił – jedzenie ziemi na śniadanie zdecydowanie nie jest dla ludzi. Nadal zaplątana w kołdrę wstałam, stwierdziłam, że wyglądam jak kokon z pokaźnych rozmiarów gąsienicą. Po dłuższej chwili udało mi się z niej uwolnić i odrzucić na łóżko polowe. Wzięłam głęboki oddech. Dobra. Teraz musiałam już tylko uporządkować wszystko co się zdarzyło w mojej głowie. Ale znając szczęście herosów, coś co mi się śniło, nie było tylko wytworem mojego umysłu.
Miałam pewność, że każdy koszmar nawiedzający mnie w nocy jest lub będzie rozgrywać się, gdzieś w realnym życiu. Tylko teraz był jeden mały problem. Zapamiętałam tylko jeden element.
Percy. Ale on jest wytworem z grubsza czegoś innego niż mojego umysłu...ekhm, naprawdę wolałabym się w to nie zagłębiać. Wtedy musiałabym przestać udawać, że moja mama i Posejdon tylko i wyłącznie budowali zamki z piasku, pamiętnego lata w Montauk. Wracając do snu. Nie mogłam przypomnieć sobie żadnego szczegółu. Nic konkretnego – zarysu fabuły czy też stopnia głupoty, chociaż główny skrzypce grał w nim mój brat, więc mogę się domyślać, że był ponad przeciętną. Percy i obezwładniające zimno, które czułam do teraz, było jedynym co zapamiętałam. Lód był moim żywiołem, a jednak nie czułam nic przyjemnego w tym, że moje wnętrzności skręcają się z chłodu, a na skórę wstępuje gęsia skórka. Zadygotałam. Bogowie, jeżeli temu dupkowi coś się stało....
Dopiero teraz zorientowałam się, że regularne burczenie, nie ustające od dobrych pięciu minut, wcale nie wydobywa się z mojego brzucha. Wyjęłam spod poduszki komórkę. Dobra, wiem. Pierwsza podstawowa zasada mówi – zero telefonów, zero sygnału dla potworów lub kup sobie iPhone'a i zostań zjedzona. W sensie nie jestem pewna, czy Annabeth rymowała, kiedy mi to mówiła, ale przekaz był taki sam. Jednak TEGO nie można nazwać nawet telefonem. Może za czasów Bella nim był, wiecie, w momencie, kiedy ludzie pisali artykuł do gazety i dostawali dzikiego ataku radości za każdym razem, kiedy udało im się ZADZWNIĆ, gdziekolwiek telefonem (mówiąc gdziekolwiek mam na myśli „niekoniecznie tam, gdzie chcieli”).
Teraz też odmówiłam krótką i cichą modlitwę dziękczynną (chrapanie Sadie mogło się okazać za mało maskujące i za głośne zachowanie mogły wyrwać ze snu Lissę i Sashę) do Posejdona, kiedy okazało się, że alarm z przypomnieniem zapisanym dzisiaj rano zadziałał! Czując jak wstępuje we mnie nowa energia, a zimno naciągnęłam glany (nie noszę ich bez przerwy, od czasu do czasu ściągam do spania) i skórzaną kurtkę. Bez jakiegoś specjalnego zakradania, ale nie wyzbywając się ostrożności opuściłam namiot.
Ahhh. Pewnie chcielibyście wiedzieć, co wyświetliło się w przypomnieniu.
„ Pójść na spotkanie z przyjaciółką,
Odegrać się na Annabeth i reszcie,
Przejść na ciemną stronę mocy,
Przy okazji uratować ludzkość”
„A potem odespać tą zasraną noc”dodałam w myślach ziewając. I to wszystko za jednym zamachem! W każdym razie – według mojego ambitnego planu. Gdzieś odczuwałam pewien lęk, ale zdecydowanie przyćmiewało go zadowolenie, że nie tylko Nico, Percy, Annabeth i Tom narażają swoje życie. Mam plan. Mam dość asów w rękawie na zrealizowanie go. Nie będę w takiej sytuacji bezczynnie siedzieć!
(pół godziny później)
- Herbaty? - dziewczyna przesunęła w moja stronę ozdobny dzbanek – Jeszcze ciasteczko?
- Jasne.
- Tak miło – powiedziała z uśmiechem obserwując jak napycham usta kolejną porcją czekoladowych herbatników – Czasami sobie bezczynnie posiedzieć. Nie uważasz?
- Um – przytaknęłam, choć miała dużą ochotę zagrać z frustracji w freezbie porcelanową zastawą.
(piętnaście minut wcześniej)
Odczekałam chwilę, aż dziecko Aresa przemieści się w przeciwną stronę zacieków i cicho opuściłam granice obozowiska. Rzuciłam się dzikim pędem z górki, powstrzymując chęć roześmiania się na cały głos. Byłam wolna!
Dopóki nie wrąbałam się w metalową siatkę...
- Kto to? Dennis? Znowu przeholowałeś z krwią herosów? - przez białe, oślepiające mnie światło latarki ciężko mi było stwierdzić, kim jest właścicielka zmęczonego głosu o zrezygnowanym tonie.
- Nie nazywam się Dennis – poinformowałam ją rozmasowując sobie rozbolałe od uderzenia ręce – I nie uważam, żeby oblizanie parę razy skaleczonego palca było przeholowaniem. Moja rozmówczyni zachłysnęła się powietrzem.
- Heros!!! - syknęła. Zamigotały czerwone lampki, rozbrzmiały syreny i chwilę potem była otoczona przez stadko gryfów.
- To jest jakieś rozwiązanie – krzyknęłam do osoby nadal stojącej po drugiej stronie ogrodzenia – Ale może po prostu mnie wpuścisz bez tego komitetu powitalnego? Nie jestem specjalną fanką zwierząt.
Chciałabym prosić w tym miejscu o wybaczenie panią O'Leary, nie tylko dlatego, że nie chcę zostać przez nią rozszarpana przy następnym spotkaniu.
- Zabić ją! - głos kobiety miał wysoką oktawę. Zastanowiło mnie co to za potwór. Nie jest wiele stworów mitycznych płci żeńskiej. Głupie, męskie, szowinistyczne potwory. Pierwszemu ścięłam głowę szybkim ruchem miecza. Trzech kolejnych przeszyła trójzębem. Czwartego zamieniłam w sopel lodu i rozbiłam jednym kopniakiem. Chwyciłam piszczącą kobietę za przód bluzki i przyciągnęłam na tyle na ile pozwalało ogrodzenie. Przystawiłam czubek sztyletu do jej piersi.
- Sąąą dwiiieee sisisiostry: jedna rodzi drugą, a ta... rodzi tę pierwszą... - wyjąkała słabym głosem – Kim są?
- Co? Nie mam pojęcia – zdenerwowałam się – Nie oglądam „Mody na sukces”. A jeśli mnie dopuścisz to dołączysz do Brooke, Richa i kto tam jeszcze w tym zginął... Chwilę potem byłam już w środku.
- A teraz zaprowadzisz mnie do Marici La Mettrie. - W słabym świetle latarki, którą podnosiła z ziemi zobaczyłam, że ma duże ręce...a właściwie zwierzęce łapy. Powstrzymałam się od pytań. Nie chciałam wyjść na nieuprzejmą. Chociaż z drugiej strony dźgając ją przez całą drogą mieczem w plecy stawiałam moje dobre maniery raczej w złym świetle.
Rozglądając się zauważyłam, że obóz potworów składał się z przyczep. Trochę taki camping zła. Nieźle.
- Pani – odwróciłam wzrok kiedy załomotała w drzwi jedną ze swoich łap. Może nie byłoby to tak dziwne, gdyby cała była jakimś zwierzęciem, ale nie – miała zwyczajną ludzką twarz.
- O co chodzi? - zamarłam, zza rogu przyczepy...nie, to nie była przyczepa tylko duży, bogaty budynek... wyłoniła się znajoma postać. Dopiero po chwili mrużenia oczu rozpoznała mnie w ciemności.
- Lena – już po chwili znalazłam się w jej uścisku. W prawdzie przy naszym ostatnim spotkaniu próbowała mnie zabić, ale kto by o tym pamiętał...
(i znów wracamy na podwieczorek)
- A więc przemyślałaś moją decyzję? - Marica z gracją upiła łyk herbaty – Jesteś po naszej stronie?
- Są cztery warunki – wyciągnęłam rękę z wystawionymi odpowiednio palcami – Moja rodzina, Tom, Nico i Annabeth.
- Annabeth Chase... - westchnęła – Mogłam się domyślić. Porozmawiamy o tym jutro, przy śniadaniu. W tym czasie odpocznij.
- Chyba..nie mam wracać do obozu? - zaniepokoiłam się.
- A kto tu mówi o obozie – roześmiała się – Sfinga zaprowadzi cię do sypialni gościnnej. Ta nazwa mi coś mówiła, ale w głowie mi szumiało, brzuch był napchany od ciasteczek, a lód nadal mroził moje żyły. Przyszła kobieta – ta sama, która wcześniej wpuściła mnie do siedziby. Przeszłyśmy kilka korytarzy – dom był naprawdę spory, z wewnętrznego wyglądu przypominał jakiś zamek – aż w końcu doszłyśmy do właściwych drzwi. Wpuściła mnie do środka i odeszła pospiesznie. Najwyraźniej grożenie komuś, nie było najlepszym sposobem na zdobywanie przyjaciół.
Łoże było duże i jak się okazało parę sekund później, gdy skoczyłam na nie – bardzo wygodne.
„A potem odespać tą zasraną noc”.
Cóż, przynajmniej jedną rzecz z listy zostanie odhaczona.

10 komentarzy:

  1. Lena przechodzi na ciemną stronę mocy?! Gdyby nie to, że to nie są Gwiezdne Wojny to powiedziałabym, że to zaje*iście. A tak, to jedyne na co mam ochotę, to dowiedzenie się gdzie mieszkasz i zadźganie Cię mieczem, ugotowanie, danie do zjedzenia Pani O'leary, wskrzeszenie Cię i zmuszenie do dalszego pisania!
    ~Reyna
    PS Sorki, że komentarz taki nieskładny ale jest *patrzę na zegarek* 01:26

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wskrzeszenie brzmi nieźle B) Poprzednie czynności nieco mniej...
      Zmuszać mnie nie trzeba, tylko moich nauczycieli, do zadawania mi mniej ;)
      Dziękuję, że czytasz i to w dodatku...o konkretnej godzinie XD
      Serio, podziw, że tak późno zerkasz na moje bazgroły.
      Pozdrawiam
      Aria

      Usuń
  2. no powiem ci super. Tylko nie podobają mi się warunki: tylko rodzina, no to tylko Percy i ich mama, i jeszcze Annabeth i Tom, a co z Nico i Sadie, i w ogóle całą resztą!? M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nico dopisałam XD Każdemu się może zapomnieć ;)
      A rodzina to jeszcze Annarcy, nie można mieć wszystkiego :D

      Usuń
  3. Łooooo, jak mnie tu dawno nie było!! xD
    Ogromne sorry za to, że tak długo nie pisałam komentarzy i że wgl się nie pojawiałam, ale mój laptop miał focha i sie zawirusował i dopiero niedawno udało się go do końca naprawić (chyba...) xDD
    Rozdział meeega, ofkors. Wszystko się zaczyna rozkręcać, jak widzę... ^^
    BTW, CZŁOWIEKU, MAM BLOGA I CIĘ NA NIEGO ZAPRASZAM!! :D
    Tu masz linka:
    spokojnie-to-tylko-ja.blogspot.com
    Będzie to oczywiście kontynuacja Percy'ego ;). Wpadnij, jeśli będziesz miała czas: oczywiście jesteś tam bardzo mile widziana ^^.
    No i wszystkiego naj naj naj z okazji 2 urodzinek bloga!! :D
    Xoxo ;*
    Annabell di Angelo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś!!!!
      Nic się nie stało, wszystko rozumiem. Laptopy umieją utrudnić życie.
      Kontynuacja Percy'ego zawsze spoko, jasne, że będę czytać :D
      Dziękuję :D
      Aria

      Usuń
  4. Rozdział spoko, tylko zawiodłam się trochę, bo czekałam na niego 2 tygodnie i nagle okazuje się, że Lena przechodzi na ciemną stronę mocy... Myślałam, że dowiem co się stało z Pecy'm...
    Czekam na następny rozdział.
    Zacznij pisać książki (jeśli nie zaczęłaś)
    Pozdro
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, jeszcze trochę poczekacie na Percy'ego....
      Zacznę jak uporam się z blogiem ;)
      Pozdrawiam i dziękuję Aria

      Usuń
  5. Super rozdział :) Czekam na kolejny, mam nadzieje że szybko sie pojawi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa tygodnie :( Przyrzekam, że bez opóźnień
      Ale za to w piąteczek będzie czekała na was miła, w każdym razie mam nadzieję, niespodzianka...:D
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Aria

      Usuń