sobota, 4 lipca 2015

Rozdział II

Lena Nie mogłam zasnąć. Wszystko mi przeszkadzało. Zwłaszcza te rzeczy, które zazwyczaj wręcz przeciwnie pomagały mi w śnie. Szum drzew, odgłosy jeziora, cmokanie i mlaskanie jakie wydawali z siebie Percy i Annabeth całujący się na dworze...A nie. Jednak nie. To ostatnie zawsze mnie wkurza. Brrr. To brzmi zupełnie tak jakby zasysały się nawzajem dwa odkurzacze. Jakby mój brat chciał zjeść coś co już dawno było przetrawione w jej żołądku. Łe. Spokój, Lena, jeszcze trochę tych myśli, a coś za chwilę wróci z twojego żołądka. Postanowiłam subtelnie i delikatnie dać im do zrozumienia, że mi przeszkadzają. Rąbnęłam łokciem o ścianę. - Ciszej tam! - syknęłam. Nie przyniosło to jednak pożądanego przeze mnie efektu. Przeciwnie. Zaczęli obściskiwać się jeszcze donośniej. Ponowiłam próbę przekazania komunikatu tym razem mocniej. I znów to samo. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że jak zrobię to jeszcze raz to będzie po ścianie. Zrobiłam więc coś równie sugestywnego. Wybiegłam z domku Posejdona i wydarłam się na młode małżeństwo: - Do cholery czy wy musicie się bez przerwy całować? Odessali się od siebie i w końcu zwrócili na mnie uwagę. Prawie. Spojrzenia mieli strasznie nieobecne i zamglone. - Tak, wszystko w najlepszym porządku – uśmiechnął się szeroko Percy. - Czy wy mnie w ogóle słuchacie? - jęknęłam. - Oczywiście, że nie – odparła Annabeth – To nie jest dla dzieci, Leno. - Czy coś do was w ogóle dociera? - Maść, siostro. Jest bardzo zdrowa na pryszcze. - Jakie pryszczem, do cholery!!! - Wiśniowe, naturalnie. Takie są najlepsze. - Yyych! Nienawidzę was! - warknęłam wyprowadzona do granic możliwości. Odwróciłam się napięcie i ruszyłam truchtem w stronę jeziora. Usłyszałam jeszcze jak Annabeth i Percy wołają za mną: - My też ciebie kochamy! A potem dźwięki świadczące o tym, że właśnie z pasją powrócili do wcześniejszego zajęcia. Gdy dobiegłam do jeziora i z ulgą opadłam na trawiaste wybrzeże postawiłam sobie zasadnicze pytanie: Czemu tak bardzo mi to przeszkadza? Przecież jak się uprzeć to nie było aż tak głośno. Więc dlaczego? W końcu, kiedy byli osobno lubiłam ich. Annabeth była moją przyjaciółką, a Percy moim bratem, którego od biedy mogłam znieść. Przeszkadzało mi (choć to dość delikatne ujęcie) jedynie razem. Tacy do porzygania słodcy, zakochani i szczęśliwi. Aż robiło mi się niedobrze ze złości... Zerwałam się na równe nogi i wrzasnęłam. Coś się pode mną poruszyło. Po chwili ze zdziwieniem odkryłam, że to Thalia Grace mnie wystraszyła. Dotąd siedziała nieruchomo tuż przy samej wodzie skulona tak, iż z początku wzięłam ją za sporo czarny i gładki, przybrzeżny głaz. Odwróciła się w moją stronę i na wylot przeszyła jasno – błękitnymi oczami: - Lena? - odniosłam wrażenie, że jest lekko zmieszana – Co ty tu robisz? I to tak późno. - Stoję – mruknęłam – A ty? - Ja...co ja? Ach, ja. Ja siedzę – odpowiedziała równie głupio. Lubiłam Thalię. Widziałam ją tylko raz w życiu kilka miesięcy wcześniej na ślubie mojego brata, ale parę godzin wystarczało, żebym uznała ją za fajną starszą koleżankę. Percy uważał, że to moje bóstwo i wzór do naśladowania. Wcale nie! Ja po prostu twierdziłam, że Thalia jest super, hiper, mega super. - Dokąd idziesz? - zapytałam widząc, że córka Zeusa podnosi się. Przechyliła głowę w prawo z namysłem zastanawiając się chyba czy może mi zaufać. - Do domku – odparła w końcu. - Zeusa? - Nie. - Czyjego? - Hadesa. - Po co? Przecież nikt tam nie mieszka. Zignorowała moje stwierdzenie, ale za to odpowiedziała na pytanie: - Muszę ...poprosić o pomoc – wzdrygnęła się jakby nie mogła uwierzyć, że wyszło to z jej ust. Najwyraźniej była samodzielna. Poczułam przypływ adrenaliny. Tajemnica. Zagadka. Jakaś intrygująca sprawa do załatwienia. Nielegalna misja. - Idę z tobą – uśmiechnęłam się szeroko na myśl o czymś nieznanym co na mnie czeka.

8 komentarzy:

  1. Rozdział spk czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam!!! Niechcący usunęłam twój komentarz!!!
      Otóż rozumiem twój żal (sama nie lubię tego typu par), ale pamiętaj czyja to perspektywa. Zirytowanej okazywaniem czułości i nieco jeszcze zazdrosnej o brata Leny. Ciężko więc uznać tą relację za dokładną. Powiedziałabym wręcz, że jest mocno przesadzona i podkolorowana.
      Dziękuję za opinie (i jeszcze raz przepraszam za usunięcie) oraz pozdrawiam
      Aria Pl.

      Usuń
    2. Nie jestem zła, nie przejmuj się. To dobrze, że masz takie zdanie jak ja. Dzięki za odpowiedź. M ;)

      Usuń
  3. Mam taki mały pomysł, którym chciałam sięz tobą podzielić. Otóż może byś napisała jeden rozdział z perspektywy Percy'ego, w którym rozmawia on z Leną, tak szczerze i mówi jej o wszystkich swoich zmartwieniach (między innymi o tym co powiedziała mu Atena na temat posiadania dzieci). Myslę, że taka rozmowa podniosła by go na duchu, a może nawet Lena by go pocieszała. Resztę pozostawiam twojemu osądowi, może wpadniesz na jeszcze ciekawszy pomysł. Proszę powiedz mi co o tym myślisz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super uwielbiam czytać twoje opowiadanie <3 kiedy next

    OdpowiedzUsuń